Hurenamle kaszubskie – Stypendium Ministra Kultury

Hewò malińkô próbka jednégò z òpòwiôdaniów z cyklu „Hurenamle kaszubskie”, na jaczé dostôł jem Sztipendium Minystra Kùlturë ë Nôrodny Spôdkòwiznë.

p1010250

Jãdrzné jabka, jãdrzé krëszczi…

(…)
– Ty by pomogła dziadkowi? Nie bój się, dziadek ci nic nie zrobi. Në pòjczkôj, pòjczkôj – Augustyn wyciągnął suchą rękę do dziewczynki.
Ta ciekawie patrząc na niego niepewnie podeszła do łóżka.
– Ja jestem Iwonka, a ty jesteś mój prapradziadek, tak? Mama mi mówiła… Mama jest tam – dziecko pokazało na uchylone do dużego pokoju, zwanego z kaszubska paradnicą, drzwi.
– Jo – wyszeptał stary Kreft.
– A ile mas lat?
– Dosc wiele… Nawetkã baro wiele.
– Sto cy dwieście?
– Tëli co trzeba…
– Cemu tak dziwnie mówis?
– Dziwnie? A… bo po swojemu, po kaszubsku.
– Ja umie po kasubsku – Iwonka uśmiechnęła się radośnie. – W pseckolu śpiewamy piosenki i wiersyki się ucymy, pani nam bajki po kasubsku cyta, a casem tata w domu tez po kasubsku mówi. Tylko nic mamie nie mów, bo mama nie lubi, jak tata po kasubsku w domu mówi. Ona by chciała, żeby ja lepiej po agnielsku umiała. A ja by chciała po hiszpańsku…
– Opowiesz dziadkowi kaszubską bajkę?
Iwonka śmiesznie zmarszczyła czoło.
– Nie pamiętam, ale mogę ci powiedzieć wiersyk. Chces?
– Pòwiedzkôj, dzeckò, pòwiédz…
– Ale nie dzisiaj… Nie mam sukienki. Bo ty wies, tseba mówić po kasubsku w sukience, takiej kasubskiej. Zeby było ładnie.
Augustyn uśmiechął się.
– Môsz dzeckò prôwdã… To musi sie ładnie do wierszyka ubrać. A ty by dziadkowi dzisiaj pomogła zadzwonić?
– Zadzwonić? – zdziwiła się mała. – Do kogo?
– Nié… Ja by nie chciał z nikim gadać. Dzisiaj Sylwestra, dzisiaj się dzwoni. Takim dzwonkiem. O, tam leży, pod stolikiem. Widzisz.
Dziewczynka obeszła łóżko, schyliła się i podniosła z podłogi dzwonek, wysoko, jakby triumfalnie go unosząc nad głowę.
– To je zwónk – rzekł Augustyn. – Dziadek będzie się cieszył jak zadzwonisz.
– Zwónk to jest dzwonek. Cięski i stary. Taki stary jak ty? Ma sto cy dwieście lat? A das mi go?
– A zadzwonisz dziadkowi?
W izbie rozległ się mocny metaliczny dźwięk.
– Iwonka, gdzie ty jesteś? – Marta gwałtownie weszła do pokoju ojca. – Nie przeszkadzaj dziadkowi.
– Nie przeszkôdzô! – krzyknął Augustyn. – Dôj ji pòkù. Më so tu fejn rozpòwiôdómë.
– Iwonka choć tu – zawołała matka Iwonki z drugiego pokoju.
– Tu jest fajnie. Mam dzwonek. Dziadek mi dał – mruknęło dziecko trochę przestraszone zamieszaniem.
– Przecież ci mówiłam, że tu nie można wchodzić. – Matka stanęła w drzwiach. – Zostaw ten głupi dzwonek i chodź.
– Niech tu chwilę z dziadkiem posiedzi – dziewczynkę wzięła w obronę Marta. – Tata lubi, kiedy ktoś do niego przychodzi.
– No dobrze, ale tylko chwilę. Dziadek jest zmęczony. Chce spać.
– A biôjce mie! – rozeźlił się Augustyn, spojrzał na małą, uśmiechął się i rzekł: – Chodź do mnie bliżej, powiem ci jak masz zadzwonić.
– No idź – matka popchnęła córkę w stronę łóżka. – Tylko za długo tu nie siedź.
Kobiety wyszły do drugiego pokoju, skąd słychać było narzekanie mamy Iwonki: „Skaranie boskie z tym dzieckiem. Ciekawskie jajo, wszędzie wlyzie”.
Iwonka podeszła do dziadka, podejrzliwie rozejrzała się wokół, zbliżyła twarz do ucha staruszka i wyszeptała:
– No to teraz mamy spokój. Z mamą tak zawse. Kawę pije i nie wie gdzie ja jestem, a jak się znajdę to wrzescy.
– Jiscy sã…
– Co?
– Martwi się o ciebie – wytłumaczył Augustyn. – Teraz słuchaj, jak masz dzwonić. Idź do okna…
Iwonka zerwała się lecz dziadek przytrzymał ją za rękę.
– Jes të ale chùtkô… Pomału. Wprzód ci powiem co masz robić. Podejdziesz do tego okna, przez które widać nasz ogród. Tam rosną jabka, gruszki, śliwy… Zadzwonisz do nich tym dzwonkiem i zaśpiewasz tak: Jãdrzné jabka, jãdrzné krëszczi, jãdrzné slëwë, jãdrzné wszëtkò na ten nowi rok. Chcemy spróbować razem, jo?
Dziecko dwa razy powtórzyło za Augustynem.
– A co to znacy?
– Nie wisz co to jãdrzny? – Augustyn zamyślił się. – To… jakby to z wysoka powiedzieć. Zdrowy, bogaty. Kiedy zadzwonisz, to wszystkie jabka, gruszki i śliwy będą w nowym roku zdrowe i będzie ich wiele. I będą bardzo dobre, ale smaczne.
– Tak?
– No jo, i będziesz mogła do cioci Marty przyjść jesienią, a ona ci da tych gruszek tyle ile ty będziesz chciała.
– Ty mi nie das?
– Ja by ci dał, ale mie ju może nie być…
– Bo jesteś choly i umrzes, tak?
– Pewno jo… Każdy ma na tym świecie swój czas. – Ta rezolutna mała dała mu dzisiaj już tyle radości. – No to teraz biôjczkôj do okna i zadzwoń. Ja ci pomogę śpiewać…
Iwonka z przejęciem chwyciła rączkę dzwonka, podskoczyła na jednej nodze i jak fryga podleciała do okna.
– Juz?
– Ju!
– Supel!
W pokoju rozległ się miły dla ucha Augustyna dźwięk. Dźwięk przywołujący wspomnienia z dzieciństwa, dźwięk, który, a czuł to dobrze od kilku dni, był zapowiedzią dzwonów w starzińskim kościele. Dla niego dzwonów. Zagrają dla niego pierwszy i ostatni raz. Bo kimże on jest, kimże był? Nikim nie był, nikim nie będzie. Niczego nie doświadczył, niczego nie przeżył. Ani niczego nikomu nie dał… Tak myślał. On tylko był, pòdzérôł – obserwował ten świat i był. Po prostu był. Jak wielu przed nim i wielu po nim.
Tymczasem w izbie dzwoniło. Drzewa w sadzie, jakby słysząc dawno dawno zapomnianą sylwestrową melorecytację, ni to pieśń, ni zaklęcie, zakołysłały starymi konarami.
Jãdrzné jabka, jãdrzné krëszczi, jãdrzné slëwë… – słowa te, wypowiadane z cicha przez Augustyna, niosły nadzieję obfitych zbiorów.
Słowa te, wypowiadane dziecinnym głosikiem małej Iwonki, słowa dziwne, tajemnicze, magiczne wręcz były zapowiedzią niewiadomej przyszłości.
Wtem w izbie ucichło. Iwonka podskoczyła do łóżka dziadka Augustyna.
– Mam pomysł – szepnęła mu do ucha. – Nie umrzes. Ciebie tez zacaruje i będzes zdrowy. Pocekaj dziadku.
Dziecko mocniej chwyciło dzwonek, stanęło na wprost Augustyna i śpiewnie zawołało:
Jandzne rączki, jandzne nózki, jandzna główka, jazdzny bzusek, jandzne serdsuko, jandzny cały dziadek August…
– Dziadku cujesz się już lepiej?
Jo, Augustyn czuł się już lepiej.
W drzwiach stanął dziadek Wilhelm Krefta, babcia Klara z domu Patockowa, ojciec Tóna Kreft zwany Klepin, matka Róza… Mamò, mamò… Synkù!
Iwonka cichutko zadzwoniła dziadkowym zwónkã a w starzińskim kościele wiatr rozbujał dzwony…

http://belok.kaszubia.com/wp-content/uploads/2016/02/stypendium-MKiDzN-logo.jpg

One Reply to “Hurenamle kaszubskie – Stypendium Ministra Kultury”

Comments are closed.

Ne starnë ùżëwôją kùszków (an. cookies). Przezérając je bez zjinaczi ùstôwù przezérnika dôwôsz zgòdã do jich spamiãtëwaniô.