„Namerkôny” to pòwiesc Artura Jablońsczégò, jakô czile lat temù pòrëszëla wiele czëtińców a kritików (òbezdrzë tuwò)… Kò je ju czas na ji prezentacjã w pòlsczi gôdce. Òd dzysô mdã co pôrã dniów wstôwiôl sztëczczi negò dokôzu. A mdze jejich dzewiãc…
NAZNACZONY (1)
Artur Jablońsczi
tłum. Róman Drzéżdżón
Dzwony zwołują gromadę, na Alleluja… Że też nie słyszałem bębna! Dobrze, że mieszkam blisko kościoła, to zdążę na procesję. Gdzie moje spodnie? Koszula pewnie niewyprasowana, a buty trzeba wypastować. O Boże! Kaftan cały wygnieciony, jak będę wyglądać? Skarpety dziurawe, a całych nie mogę znaleźć. Mama ma rację, kiedy mówi, że najwyższy czas na ożenek. Dóra by chciała, ale mnie do żeniaczki nie ciągnie. Źle mi z nią? Dziewczyna jest nawet ładna i dobrze ma w głowie poukładane. Dba o mnie i jak mówią Kaszubi, dobrze warzi i seje, chłop z nią dobrze żëje . Jednak czegoś mi w niej brakuje, nie potrafię tego dobrze nazwać. W czasie zaręczyn upadł jej pierścionek. Kiedyś się mówiło, że jak coś takiego się wydarzy, to z wesela nici. Gdzie ten krawat?!
– Tak to już na tym świecie jest, że ci, którzy najbliżej dzwonnicy mieszkają, prawie zawsze do kościoła się spóźniają, prawda Walãti?
– Ale Dórkò, przecież wiesz, co wczoraj wieczorem do późna robiłem…
– A nie robiliśmy tego razem?
– Ciii… Nie mów tak głośno, jeszcze ktoś nas usłyszy.
– A niech słyszą. Co najmniej od roku o nas plotkują. Dawno jesteśmy po zaręczynach, a ty ani myślisz się ze mną żenić.
– Ależ, Dórkò, myślę, myślę… Tylko potrzebuję jeszcze trochę czasu.
– Co ty wygadujesz… wiem, że mnie zostawisz.
– Nie przyszedłem na rezurekcję, żeby się z tobą kłócić.
– Nie chcesz za mną gadać, to z Bogiem.
A zapowiadał się taki przyjemny dzień. Nie to nie… Jutro pójdę do niej z dyngusem i znowu będzie zgoda.
– Pochwalony.
– Na wieki wieków… Kto to był? Wczoraj widziałem ją koło kościoła. Ach, już wiem, to ta od Mùżów. No tak! Ale z niej wyrosła piękna panna. Mój Boże! Pan Jezus zmartwychwstał! Naprawdę zmartwychwstał.
Continue reading “NAZNACZONY (1)”